niedziela, 16 czerwca 2013

Węgry / Budapeszt / Vásárcsarnok i okolice

VASARCSARNOK. Miejscem, które zauroczyło mnie kompletnie, był Vásárcsarnok, największy budapesztański targ, powstały w latach 1894 - 97. Dwa potężne piętra starej budowli, zagospodarowane kramami z regionalnym jedzonkiem (wiecie, tysiąc rodzajów papryki, kiełbasy wszelkiej, hmm, maści, wina i wiele innych), ubraniami, dodatkami (tak, można było zaopatrzyć się w tradycyjne wdzianka i wyroby) i pamiątkami. Z pamiątkami, wiadomo, wszędzie jest podobnie: standardy, miłe dla oka tysięcy turystów, którzy odwiedzają miejscówkę. Jednak oczywiście da się znaleźć naprawdę ładne rzeczy, a każdy szanujący się smakosz nie wypełznie stąd bez kilku kultowych wiktuałów. Tako i ja uczyniłam, choć przyznam, że w połowie wędrowania po Hali Targowej dostałam oczopląsu. Miejscem w środku, wartym wspomnienia są także bary z przysmakami, które można sobie skonsumować na miejscu. Triumfy oczywiście święcą langosze, podawane na wiele sposobów. Ponoć najpopularniejsze są te na słodko. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego, bo dla mnie, jak langosze, to na słono lub ostro ;-) Popychani przez tłumy ludzi, żądnych zakupowo-jedzeniowych wrażeń, zahaczyliśmy jeszcze o jedno z licznych stoisk z pocztówkami, obsługiwane przez sympatycznego Afrykanina (albo Afroamerykanina, nie zaryzykuję zgadywanek...). No!

OKOLICE. Hala Targowa znajduje się w Peszcie, obok Mostu Wolności, w zasadzie niemal w centrum miasta. Na tyle niemal, że niedaleko błąkaliśmy się także przy okazji szukania naszego zaklepanego noclegu, zwodzeni na manowce przez nawigację. Wbrew pozorom miało to swoje plusy - turystów było nieco mniej, co wcale nie oznacza, że nie było co oglądać. Jeśli dla kogoś ,,ładne" to także lekko odrapane i zapuszczone budynki z klimatycznymi ozdobami, to odnajdzie się także w tych mniejszych uliczkach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz