czwartek, 30 stycznia 2014

Polska / Tatry / Orla Perć


Giewonty i Świnice są dobre dla amatorów - butnie uznaliśmy z S. pewnego dnia, dawno temu. Postanowiliśmy, że naszym kolejnym celem będzie Orla Perć - łańcuch wystrzępionych wierzchołków, rozpięty pomiędzy Zawratem a przełęczą Krzyżne. Na mapach oznaczany czerwienią, tudzież subtelnymi krzyżykami, znakami ruchu w jednym kierunku i innymi takimi... niemal trupimi czaszkami ;-) Jak to się mawia, są powody do mruczenia. Od 1906 roku na szlaku zginęło około 120 osób. Liczba ta nie dziwi, bo Orla Perć należy do miejsc, gdzie zazwyczaj noga postawiona pechowo i nieopatrznie w niewłaściwym miejscu lub buracko-hojracka natura są początkiem szybciutkiego końca. W każdym razie nam Orla Perć jawiła się jako prawdziwa mekka dla miłośników górskich wędrówek. Ekscytujące miejsce, którego trzeba osobiście doświadczyć. Nazwa, brzmiąca jak wyzwanie.

Byłam zafiksowana na punkcie przejścia choćby części szlaku. Chciałam zobaczyć, czy faktycznie potrzeba niemałego doświadczenia i opanowania, by pełzać po nim w miarę swobodnie. I czy telepiące się drabinki nad przepaścią istotnie przyprawiają o ciary?


Dzień był wymarzony - wczesnojesienny, słoneczny. Jak na zaawansowany schyłek lata, grzało intensywnie. Z Kuźnic przyjemnym szlakiem (o poziomie, nazwijmy go tak umownie, ,,beskidzkim"), zostawiając w tyle Zakopane, wyleźliśmy na Halę Gąsienicową. Dalej zaś czekała nas dość długa wędrówka niebieskim szlakiem na Zawrat. Część trasy łagodna, prowadząca do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Potem nieco stromiej, z kamerdolcami i widokiem na Zmarzły Staw Gąsienicowy. Dalej - łańcuchy, mijanki nad przepaściami, bo tu jeszcze szlak prowadzi w obie strony. O ile ktoś nie ma lęku wysokości, to będzie rozkoszował się wchodzeniem. A także o ile nie natrafi akurat na jakiegoś zbiegającego w dół niczym kozica nierozsądnego osobnika. Bo dodam, że mijanie możliwe jest w niektórych momentach dopiero po wczepieniu się w skałę. Inna opcja nazywa się ,,facjatą w przepaść" i raczej nikt nie chciałby jej wypróbować ;-)

Na Zawracie panorama zachwyca. Miejsca akurat tyle, by siąść sobie na skale i oprzeć o nią plecy, grzejąc się w słońcu. W tym miejscu szlaki się rozchodzą W prawo - w kierunku Kasprowego, przez Świnicę. W lewo - na Orlą Perć. W dół - do Doliny Pięciu Stawów. Ze względu na, ekhem, wyjątkowo nieturystyczną porę, o której rozdzwoniły się nasze budziki, zdążyliśmy przejść szlakiem jedynie około 1/5 całości, do Koziej Przełęczy. Boleję, ale przynajmniej jest pretekst, by wybrać się tam jeszcze, i jeszcze, i jeszcze... :-)

Myślę, że klimat Orlej Perci najlepiej oddadzą zdjęcia. To piękne, niesamowite miejsce, w którym jednak (warto pamiętać) jeden niewłaściwy krok zapewni ci niezapomniany lot. Nie nacieszysz się co prawda zbyt długo tym faktem, o nie... ;-) Pewnie, że Orla nie jest tak niebezpieczna, jak trasy, które pokonuje się podczas wspinaczek z własną asekuracją, po pionowych skałach. Jednak jeśli chodzi o polską górską turystykę nieco bardziej komercyjną,to Orla Perć może być wisienką na torcie. Mniam! I smacznego ;-)

4 komentarze:

  1. Tatry latem.. piękne ! Kilka tygodni temu byłam właśnie na Czarnym Stawie Gąsienicowym..i oczywiście szarlotka w Murowańcu obowiązkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia! Ja może za wspinaczkami i łażeniem po górach specjalnie jakoś nie przepadam, ale dla takich widoków to chyba musze się kiedyś ruszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety nie miałam jeszcze okazji zjadać niczego w Murowańcu, bo za późno wtedy wstaliśmy, ale na późną wiosnę tego roku wybiorę się znowu w Tatry (po latach przerwy) i mam nadzieję, że nadrobię ;-)

    Nom, widok po wejściu i po drodze jest nieziemski :-) Warto!

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo tak Tatry nasze piękne Polskie góry :)
    Jak to mówią cudze chwalicie swego nie znacie :)

    OdpowiedzUsuń