czwartek, 19 września 2013

Okiem innych / ,,Cień Jedwabnego Szlaku" Colina Thubrona

Thubron dys­ponuje bardzo rzadko spo­tykanym tal­en­tem opisy­wa­nia rzeczy­wis­tości w tak plas­ty­czny sposób, że nie musimy nawet zamykać oczu, nie musimy spec­jal­nie się starać, by poczuć pod stopami piasek pustyni, chłód kamieni opuszc­zonego karawanser­aju, stęchłą woń grobow­ców świę­tych mężów, opuszc­zonych wieki temu przez wiernych wyznawców.

Colin Thubron słowem posługuje się jak najlep­szy fotograf aparatem, a mis­trz malarstwa — pęd­zlem i sztalugą. Zresztą chyba nie ma innego wyjś­cia, by dotrzeć do współczes­nego człowieka, rozmiłowanego w obrazkach. W końcu autor „Cienia Jed­wab­nego Szlaku” , a także kilku innych poczyt­nych książek, wyrzekł się aparatu. W książce nie zna­jdziemy ani jed­nej fotografii. W tym przy­padku to nie zarzut, bo Thubron nadra­bia znakomi­tym stylem

„Cień…” to książka o kilku­miesięcznej podróży śladami jed­nego z najdłuższych i najs­tarszych trak­tów hand­lowych w his­torii ludzkości. Fas­cynu­jące, jak wzdłuż niego przez setki lat przemieszczały się nie tylko towary, ale i całe plemiona, a także wiedza, religie, filo­zofie… Począwszy od chińskiego początku szlaku, a skończy­wszy na śródziem­nomorskim (gdzie tu jest początek, a gdzie koniec? to z pewnoś­cią zależało od kierunku podróży), Thubron podróżuje sam. Jest samot­nikiem, nie przeszkadza mu brak towarzystwa. Przemierza zapom­ni­ane odludzia, odwiedza miejsca, które pamięta z wcześniejszych podróży. Wędruje przez Afgan­istan, który więk­szość osób z tzw. kra­jów cywili­zowanych omija z daleka. Poz­naje zupełnie inne oblicze Chin, a także byłych radziec­kich repub­lik. Szuka miejsc, o których gdzieś kiedyś ktoś powiedział, że ist­ni­ały, ale ostatni ludzie wędrowali do nich wieki temu.

Starszy człowiek z ple­cakiem przemieszcza się czym popad­nie. W niek­tórych miejs­cach poszukuje półle­gen­darnych grobow­ców i fortec, w innych wdaje się w długie roz­mowy z miejs­cowymi. Poz­naje marzenia i plany.

Z każdą przewracaną kartką coraz moc­niej czuć cień Jed­wab­nego Szlaku. Na odległym wschodzie, wśród rdzen­nej lud­ności, rodzą się odsetek lat dzieci z niebieskimi oczami i rudymi włosami. W ziemi zna­j­duje się przed­mioty, które powinny spoczy­wać tysiące kilo­metrów w inną stronę. Równocześnie Thubron cały czas dysku­tuje z wyimag­i­nowanym kupcem sprzed wieków. W długie noce roz­maw­iają o sen­sie podróży i jej celu.

Cza­sem podróż wynika z instynktu i nadziei, nieod­partego przeświad­czenia, z którym wodz­imy pal­cem po mapie: „Tak, tu i tu… a potem tu. Tędy prze­b­iega sys­tem ner­wowy świata…”.

Sylwiaczkowa ocena
*****/*****
5⁄5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz